No i mamy nowego
trenera. Tę zmianę omawialiśmy na okolicznościowym śledziku, oczywiście
tradycyjnie w kanciapie u Pana Kierownika a nie nowomodnie w knajpie
z tańcami czy klubie. Skład był szeroki, „ekumeniczny“ jak powiedział
Januszek, ale zbrakło rzecz jasna Pana Kartofla. Ma sie rozumieć Przemo Jeżycki
już w piętek zapakował się w pojazd i pojechał autostradą do Miasta Kozłów,
gdzie cała jego rodzina się znajduje. Zanim wyjechał tośmy jeszcze kazali mu
trenera Konia pozdrowić i zapytaliśmy czy aby na pewno będzie jechał
autostradą, bo przecież płacić za nią trzeba a jego nacja poznańska ma tylko
jedna oszczędniejszą nad sobą – tę z Krakowa.
-
No tośmy wyrwali chwasta – rzucił na dzień dobry
Felek
-
Kogo? – Zdziwił się Kierownik
-
No, trenera Jasia
-
I mamy cholera wie kogo...
-
No Berga mamy!
-
Ja za posunięciem Jasia byłem, ale za trenera
powinien być lepszy trener – kwaśno zauważył Kiero
-
A ten zły?
-
Na razie nie wiadomo – smętnie pokiwał głową
Kierus – wiadomo tylko, że Kartofel jak się żegnał przed świętami to robił
żaluzje w kierunku Bakero. Też piłkarz z niego był git, ale trener żaden
-
Coś w tym jest – wtrącił się Czarniecki – w
Polonii tośmy przerobili, a potem Leszek
jeszcze dał się naciąć
-
Ale chwast wyrywany – drążył temat Felek
-
Oooooo, to Pan, Panie Felku albo na piłce, albo
na kulturze się nie znasz – pokręcił głową Januszek – brak szacunku, brak
szacunku...
-
Bo co? Lamus był i tyle!
-
Jaki lamus, Panie kochany – nie wytrzymałem – a
Górski to też lamus, i Strejlau i Engel?
-
No Engel na pewno nie – ucieszył się Władek
Czarniecki – tytuł nam zrobił wprawną ręką młodego Wdowczyka prowadząc
-
Panie, Pan z tą swoją sierotą nie wyjeżdżaj
bez potrzeby – zaperzył się Felek
-
Ja nie wyjeżdżam, ja się dziwię – odpowiedział
unosząc głos Czarniecki – po pierwsze, że do Pana drogi Felku słojem zajechało.
Wieczór miał być ekumeniczny, a poza tym przez parę lat znosiłem wasze śmichy –
chichy z tego naszego JW Constructiom, a teraz mogę się pośmiać z BL Destruction.
Bez szacunku dla trenera, z prezesem – bożkiem. Źle wam nie życzę, ale coś
mi się przypomina.
-
Dobra, dajcie Panowie spokój – wszedł w dyskusję
Januszek – w górę serca, po maluchu pod te Święta!
-
Po maluchu!