niedziela, 22 grudnia 2013

ŚLEDZIK



    No i mamy nowego trenera. Tę zmianę omawialiśmy na okolicznościowym śledziku, oczywiście tradycyjnie w kanciapie u Pana Kierownika a nie nowomodnie w knajpie z tańcami czy klubie. Skład był szeroki, „ekumeniczny“ jak powiedział Januszek, ale zbrakło rzecz jasna Pana Kartofla. Ma sie rozumieć Przemo Jeżycki już w piętek zapakował się w pojazd i pojechał autostradą do Miasta Kozłów, gdzie cała jego rodzina się znajduje. Zanim wyjechał tośmy jeszcze kazali mu trenera Konia pozdrowić i zapytaliśmy czy aby na pewno będzie jechał autostradą, bo przecież płacić za nią trzeba a jego nacja poznańska ma tylko jedna oszczędniejszą nad sobą – tę z Krakowa.

-       No tośmy wyrwali chwasta – rzucił na dzień dobry Felek
-       Kogo? – Zdziwił się Kierownik
-       No, trenera Jasia
-       I mamy cholera wie kogo...
-       No Berga mamy!
-       Ja za posunięciem Jasia byłem, ale za trenera powinien być lepszy trener – kwaśno zauważył Kiero
-       A ten zły?
-       Na razie nie wiadomo – smętnie pokiwał głową Kierus – wiadomo tylko, że Kartofel jak się żegnał przed świętami to robił żaluzje w kierunku Bakero. Też piłkarz z niego był git, ale trener żaden
-       Coś w tym jest – wtrącił się Czarniecki – w Polonii  tośmy przerobili, a potem Leszek jeszcze dał się naciąć
-       Ale chwast wyrywany – drążył temat Felek
-       Oooooo, to Pan, Panie Felku albo na piłce, albo na kulturze się nie znasz – pokręcił głową Januszek – brak szacunku, brak szacunku...
-       Bo co? Lamus był i tyle!
-       Jaki lamus, Panie kochany – nie wytrzymałem – a Górski to też lamus, i Strejlau i Engel?
-       No Engel na pewno nie – ucieszył się Władek Czarniecki – tytuł nam zrobił wprawną ręką młodego Wdowczyka prowadząc
-       Panie, Pan z tą swoją sierotą nie wyjeżdżaj bez potrzeby – zaperzył się Felek
-       Ja nie wyjeżdżam, ja się dziwię – odpowiedział unosząc głos Czarniecki – po pierwsze, że do Pana drogi Felku słojem zajechało. Wieczór miał być ekumeniczny, a poza tym przez parę lat znosiłem wasze śmichy – chichy z tego naszego JW Constructiom, a teraz mogę się pośmiać z BL Destruction. Bez szacunku dla trenera, z prezesem – bożkiem. Źle wam nie życzę, ale coś mi się przypomina.
-       Dobra, dajcie Panowie spokój – wszedł w dyskusję Januszek – w górę serca, po maluchu pod te Święta!
-       Po maluchu!  

1 komentarz:

  1. Pozdrawia ciebie Grześ życząc przyjemnego życia przez najbliższe tysiąc lat.

    OdpowiedzUsuń