czwartek, 24 października 2013

LECH - LEGIA, CZYLI NIEPOROZUMIENIE TOWARZYSKIE


   Nie było miłej niespodzianki. Nasi jak to zwykle ostatnio przy piłce i z sytuacjami, ale bez goli, a Turki ze swoim janczarem z Muranowa oraz sojusznikami z Rosji co pod nich gwizdali. Skończyło się  więc 2:0 dla kebabów.



   Nawiedziłem kańciape Pana Kierownika. Był tam mały zlot. Mały bo nie było Januszka, który pojechał sobie na wywczasy. Jak sie robi zimno to pakuje neseser, bierze kobitke de pache i w cieplejsze kraje sie eksmituje. Kto bogatemu zabroni sie bawić? Kiero, Felek i Żelaźniak nigdzie nie wyjechali, podobnie jak Pan Kartofel. Ten nasz pyrlandziki koleżka podokuczać przyszedł. Nie umiał jak Polonista Czarniecki umiaru zachować.



-       Oj nie poszło z Turkami, nie poszło. – Teatralnie zatroskanym głosem zagaił Pan Kartofel.

-       A co to Pana obchodzi, coś sie Pan taki troskliwy zrobił?  – Odciął się  Wiesiek Żelaźniak.

-       Łee, no, niepokoi mnie to jako kibica polskiej piłki.

-       To sie Pan przejmij tak jak Czarniecki – Pan Wiesio wyraźnie sie podochocił -  on jest ze swoją Polonią w IV lidze i wie, że musi sie troszczyć o polski futbol przy Konwiktorskiej. Pan interesuj sie upadkiem naszej narodowej gały w Poznaniu. Jak Pan zapomniałeś, to Panu z pamięci coś wyrecytuje!



      „Skąd Litwini wracali? - Z nocnej wracali wycieczki,
        Wieźli łupy bogate, w zamkach i cerkwiach zdobyte.
        Tłumy brańców niemieckich z powiązanymi rękami,
        Ze stryczkami na szyjach, biegą przy koniach  zwyciężców“.

    
-      To nie o wasz było? To nie waszej grze z Litwinami Pan Adaś Mickiewicz poemat poświęcił? – Na facjacie Żelaźniaka figurował uśmieszek wrednego prymusa.
     -       Te wuja, a co my z Poznania mamy wspólnego z Niemcami? Łe! Uważaj bambrze jeden!

-       -   O prosze jak sie zdenerowałem nieprzytomnie – zaśmiał sie Żelaźniak – to już nawet nie można od zwykłych chamów wyzwać, tylko od bambrów. Nie poć sie Pan tak dramtycznie, bo sie Panu na facjacie ten wasz niemiecki porządeczek burzy.

-        To już przesada!

-        Sam Pan zacząłeś, to masz Pan pięć minut na ochłonięcie, a najlepiej na zakup biletu do Europy. Bujaj sie Pan z Warsiawy, bo tu Panu wyraźnie Azją zalatuje. – Przeszedł do natarcia Wiesiek Żelaźniak.   

-       Nic takiego nie powiedziałem!

-       Taaa, bo czujesz Pan mores i wiesz – powiedział Wiesiek wysuwając do przodu pięść – że nie takich jak Pan pogotowie odwoziło. Nie udawaj Pan, znamy wyniki badań waszej sejmowej komisji geograficznej. Za Koninem i Kołem kończy się Europa a zaczyna Azja. Myślisz Pan że tego nie znamy?

-       A wy jak mówicie? Kraina podziemnej pomarańczy!

-       He, he! Dobre, ale tylko od święta! Słowiki! Zapamiętaj Pan Sło-wi-ki!!!

-       No dobra. Wystarczy – wkroczył do akcji Pan Kierownik – przed meczem z Legią głowa sie Panu Kartoflowi tak zagrzała, że przyszedł nam podokuczać. Jego prawo, ale i jego ryzyko. Nie dlatego, że jest nasz więcej, bo na solo słowne tylko Pan Żelaźniak wystartował, tylko dlatego, że Lech nam największego wstydu narobił. Panie Kartofel, po takiej wtopie mało polityczne są takie wykłady. Jak zakładasz Pan taką gadkę to pamiętaj Pan na czym do Europy wjechaliśmy. Na niebieskim Rumaku! A teraz spadaj Pan do roboty, bo sie przerwa śniadaniowa skończyła. Jak Pan ochłoniesz to zapraszam na rzeczową gadkie. A jak nie, to zapychaj Pan na tę swoją banę i kupuj bilet do Koła. Ale tylko w jedną stronę. Czółko!

  

Pan Kartofel dumnie podniósł bańkie do góry i mamrocząc coś pod nosem poczłapał do wyjścia.


 -   Oj chyba nie pojął tej lekcji. – Powiedziałem

-       Tylko nasze chłopaki w niedzielny wieczór mogą go naprostować – zamyślił sie Felek Majer

-       Ich nigdy, nic nie wyleczy – zasępił sie Pan Kierownik – one są chore na naszem punkcie. Nawet kilkanaście lat sanatoryjnego pobytu w Stolycy mu nie pomogło. Żyje tu jak pączek w maśle, poimy go kawką, rozrywek kurtularnych ferajna dostarcza i nic.

-       Nie martw sie Pan – z uśmiechem rzucił Felek – przesadzić Kartofla na warsiaski grunt jest tak samo trudno jak przeflancowanie Lajkonika.



janczar z Muranowa - Adrian Mierzejewski, były gracz Polonii Warszawa występuje w tureckim Trabzonsporze
sojusznicy z Rosji - sędziowie z Rosji nie podyktowali karnego i oszczędzili tureckich graczy, którzy powinni wylecieć z boiska
 „Skąd Litwini wracali?" - mickiewiczowskie wspomnienie po klęsce Lech z Żalgirisem          Wilno         
facjata - twarz 
wuja, łee - stałe fragmenty gry w poznańskiej mowie  

bamber -tak jak cham, pogardliwie o mieszkańcach wsi bądź o ludziach bez kultury.       Wielkopolska pamiątka po XVIII-wiecznych osadnikach z okolic Bamberga
Słowiki - nie chodzi tu tylko o poznańskie chóry, Poznańskie Słowiki i Polskie Słowiki, tylko o działalność dyrygenta Kroloppa.  Na niebieskim Rumaku  - Legia zdobyła mistrzostwo Polski pokonując Lecha, który gra w niebieskich koszulkach i ma trenera Mariusza Rumaka. 

2 komentarze:

  1. No fenomenalne gadke uskutecznia nasz Antoni. Kartofel czyli po ichszemu pyra nauczke dostała, ale nie wyjedzie na stałe. Jak ten neon co se go wykombinowały ..niby go niema , a w całokształcie jest...Czółko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za dobre słowo, w nagrode masz Pan karnet darmowy na pokaz koziołków w grodzie Przemysława :)

    OdpowiedzUsuń