czwartek, 31 października 2013

HITLER WIECZNIE ŻYWY



  Szkoda czasu na ten bydgoski mecz. Zanim wyłączyłem telefon to dostałem sesemsa od pana Pana Kierownika; „jutro mój majster, Pan Maniuś pilnuje interesu, a ja na chorobowem jestem“. Kto może ten jest na L4. Tylko Władek Czarniecki, nasz osiedlowy Polonista z obłędem w oczach po dzielnicy biega żeby znaleźć kogo chętnego do dyskusji. Kartofel pewno dalej pod ziemią siedzi, bo wie, że wszyscy źli i każdy może go obsobaczyć, poza tym póki mecz jego Leszka w Białymstoku sie nie zakończy będzie miał pełne pory.



  Co można po takiej krewie zrobić? Strzelić sobie w łeb, albo wyjść z nerw. Można też kropelkami sie znieczulić, ale musowo w domu, bo jak człowiek nerwowy i pod dobrą datę wejdzie to może jak Pan poseł Wipler wyjść solo na ośmiu mundurowych. Ja poprzestałem na herbatce i lekturze. Lektura konkretna –  Alan Bullock „Hitler. Studium tyranii“. Pozycja naukowa, ale czyta sie git! Jak kryminałek, albo kowbojską powieść.
      Korciło mnie kiedyś żeby przeczytać Main Kampf, ale pomyślałem, że to troche obciach. Jak ktoś to wydał to go prawie posadzili. Okazało sie, że był to błąd, taki sam jak nie czytanie Lenina. Tego ruskiego capa z bródką czytali za nas inni i podsuwali głodne kawałki, omijając te felerne, które mówią prawde o komunie. Czytajcie Lenina wiecznie żywego i Hitlera! Oksfordzki profesor Bullock w tem pomaga. Dla zachęty kawałek nawijki w ząbek czesanego führera:

„Prawdą jest, że w wielkim kłamstwie zawsze jest pewien element wiarygodności, albowiem szerokie masy narodu w głębi emocjonalnej sfery swej natury nie tyle są świadome i celowo złe, ile łatwo ulegają zepsuciu; tak więc w swoich prymitywnych umysłach łatwiej padają ofiarą wielkiego kłamstwa niż drobnego, bo same często uciekają się do małych kłamstewek w drobnych sprawach, ale wstydzłyby się posługiwać wielkim kłamstwem. Taka nieprawda nigdy by im nie przyszła na myśł i nie uwierzą, że ktoś inny miałby czelność przekręcić prawdę... Najbardziej bezczelne kłamstwo zawsze zostawia po sobie ślad, nawet gdyby je przygwożdżono.“   

  
Tak to napisał w Mein Kampf“ ten skończony bandyta Hitler. Gdybym nie wiedział że on, to bym pomyślał że kto inny. Taka lipa i robienie narodu w konia jeszcze do paru innych pasuje.  No to przed nami Święto, ale takie przed którem nie mówi sie wesołych świąt. 
Czółko! 
I pamiętajcie – trzeba czytać wszystko od deski do deski, a już najbardziej największych gadów. Trzeba żeby ani im, ani żadnym pomniejszym nie dać sie skołować!

2 komentarze:

  1. ...nad meczem pochylać się nie ma co, chyba że przodem do trybuny...
    Natomiast cytat-zagadka rzucona na zakładzie dała odpowiedzi proste i przewidywalne: Goebels podchwyciły dwie osoby ( a więc było blisko), a sprawę brzozy co to się zwichła byla zanim rozpylyli mgłę pozostała większość. Parafrazując prawdę co to nas wyzwoli pozwolę sobie powiedzieć że gówno prawda nas zniewala.

    OdpowiedzUsuń
  2. Goebels wiadomo w czym za oknie dojrzewał jak Adolf samodzielnie w kryminale pisał. Niestety bezczelność w polityce jest i pozostanie numero uno. Im bardziej na chama kit wciskany tym bardziej sie przyjmuje

    OdpowiedzUsuń