W Poznaniu remis. Nikt nie jest
zadowolony, Legia bo jest mistrzem i takich florków wieźć musi leguralnie, a
z kolei te z Lecha smutne bo nie wygrali z Warsiawą od dawna.
Do Kierusa zeszli albo zjechali
prawie wszystkie. Prawie, bo Januszek dalej w ciepłych krajach, a Żelaźniak w delegacje pojechał. Wpadł za to Władek Czarniecki.
Skrzydeł dostał i duma go rozpiera, bo Polonia wygrała na wyjeździe 2 do 0
z zespołem co sie Narew Ostrołęka nazywa. Sukces jak cholera ale
komentować tego nie będe. Bo i po co? Poza tem Pan Kierownik wspominał swój
pierwszy kontakt z pyrlandzkim narodem...
-
To było w
jakimś 1972, albo 1973 roku. To była Legia! Kaka, Piłat, Ćmiku,
Faja... My żyliśmy jeszcze Feyenoordem i półfinałem w Europie, a te
z Poznania tem, że po 12 latach wrócili do pierwszej ligi. Z tech
emocji i niechęci do nasz zjechało ich do Stolycy pare tysięcy. Bladem świtem sie pojawili
i... na naszej trybunie zasiedli!
-
Na Żylecie? - Zapytał Czarniecki
-
Nie na
Kamiennej – odciał sie Kiero – a gdzie jak nie na Żylecie, chociaż głowy nie dam,
czy to już była Żyleta. Nawet nie pamiętam czy już Polsilver tam figurował.
Nieważne. Zanim sie porządkowe i mylycja pokapowali to myśmy jako obywatele
sprawe w swoje ręce wzięli....
-
I co?
-
Grzecznie żeśmy
im akcje repatriacyjną uskutecznili – powiedział z szelmowskim uśmieszkiem
Pan Kierownik – może nie dość grzecznie, ale za to bardzo skutecznie. Oni byli
jeszcze mniej kurtularne, to znaczy nie kibice, tylko piłkarze. Takiej
łobuzerii to nie pamiętam – zamyślił się Kiero – tak załatwili Władeczka Stachurskiego,
że kariere zakończył. Bez kitu, załatwili go na amen.
-
Bałem sie, że
tak z Kosą będzie. – Dorzuciłem swoje trzy grosze.
-
Janek Urban był
przytomny i chłopaczyne na ławkie schował, bo my mamy same ważne mecze, a te
łachudry tylko z Legią. – Podsumował sprawę Felek Majer - Detalycznie to
klub nie z Poznania jest, tylko z jakiegoś Dębca i przez lata był
ubogim krewnym Warty... Kompleks mają i tyle.
-
O! To tak jak
Legia! – Wyskoczył Czarniecki
-
Panie, ten
ubogi krewny przed wojną stawał na ligowym podium, a w 1930 miał więcej publiki
niż Polonia! – Fiu, fiu nie wiedziałem, że Felek tak statystycznie obryty, ale
w końcu to księgowy
-
Bo stadion miała Legia lepszy. – Nie ustępował
Czarniecki
-
Taaa, to pisz Pan skargę do marszałka Piłsudskiego.
To on was skrzywdził i dlatego teraz w piątej lidze jesteście!
-
W czwartej!
-
No tak! –
Zaśmiał się chytrze księgowy z Siennej i wyciągnął do góry dłoń, na której
zaczął odginać palce - Licz Pan; Esktraklasa, pierwsza liga, druga, trzecia,
czwarta. No i co? Na palcach rachowałem żebyś Pan nadążył. Piąta! Czwarta liga to
piąta z kolei i siedź Pan cicho. Trzeba było mieć nie generała Sosnkowskiego tylko marszałków Piłsudskiego
i Rydza za kibiców. Nie moja wina.
-
I komuna was
wspierała. – Wydusił Czarniecki z facjatą czerwoną jak ta lala
-
I Lech Kaczyński
wspierał bo obiecał, i Marcinkiewicz bo podpisał i Hanka bo zbudowała. Spisek,
co?
-
A jak Pan
nazwiesz tego Króla? Nie inaczej jak sabotażystą!
-
Nie! Polonistą,
bo chciał, ale mu tradycyjnie nie wyszło. Jaki klub taka tradycja!
-
Za to
Rokossowski i Jaruzel byli skuteczni!
-
Weź Pan
przestań. Jakbym miał zajady to by mnie popękali ze śmiechu. – Śmiał sie Felek,
ale jak Boga kocham w oczach miał miał już swastyki i rękawy zaczął podciągać -
Za Jaruzela Legia nie miała złamanego
tytułu. Inni wałki wtedy kręcili, mieli hajs na grajków i sędziów.
-
Bo całą uwagie
na niszczeniu Polonii Jaruzel z fumflami skoncentrował – wykrzyczał z obłędem
w oczach Czarniecki
-
Zaraz Pan
powiesz, że stan wojenny to na Łazienkoskiej został zawiązany, i że nie o Solidarność
tylko o ten nieszczęsny klubik sie rozchodziło?
-
Klubik?
Zrobiło
sie gorąco. Gorąco i duszno. Januszek kiedyś z wojaży zagranicznych przywiózł
film z walk kogutów. Tak to mniej więcej wyglądało. Ich facjaty to już tylko szerokość żyletki
rozdzielała. Będzie mordobicie jak nic!
-
O co wy sie kłócicie? O poznańskich Słowikach szła kurtularna dyskusja.
Pax Vobiscum! – Kiero był kiedyś ministrantem – a teraz oprócz kawki dodatek. Zobaczcie
co mi żonka kochana pod meczyk kupiła. Frytkownicę! Tu miejsce kartofla, którego za chwileczkie na
oleju podsmażymy!
- A nasz Kartofel, ten Przemo Jeżycki. –
Zapytałem
- Myśli co powiedzieć, albo pęka, a może
jedno i drugie. – Zaśmiał sie Pan Kierownik
to było w
jakimś 1972, albo 1973 roku - najazd kibiców Lecha miał miejsce w sezonie 1972/73, a dokładnie 11 marca 1973. Mecz był wyjątkowo brutalny i faktycznie zakończył się zakończeniem kariery przez Władysława Stachurskiego
Dębiec - kolejarska osada pod Poznaniem w której w roku 1922 założono klub sportowy. W 1925 Dębiec włączono do Poznania, a dopiero w 1957 roku po raz pierwszy pojawiła się nazwa Lech. W 1948 roku debiut w pierwszej lidze. Klub KS ZKK nie uzyskał co prawda awansu, ale odwołał się i przy zielonym stoliku dostał prawo do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. W tym czasie Warta Poznań była już dwukrotnym mistrzem Polski.
Kaka, Piłat, Ćmiku,
Faja - Deyna, Gadocha, Ćmikiewicz, Stachurski
Polsilver - nazwa trybuny - Żyleta, wzięła się od reklamy żyletek firmy Polsilver
Marne napinki ubrane w "wesołość" to nadal są marne napinki :) Warszawsioku ;)
OdpowiedzUsuńNo i przybysz z prowyncji cały fason pokazał :) Jak tu sianowne koleżeństwo do pustej bański z kartofla struganej przemówić?
OdpowiedzUsuń