Zaszłem z rana do pana Kierownika na warśtat. U niego najskuteczniej można się dowiedzieć, co sie w Warsiawie i na świecie wydarzyło. Z faszonem, biglem i kurtulą mistrzu wszystko wyrecytuje. Swododnie mogłby Kraśke
z Durczokiem zastąpić, a i z Lisem też by nie było problemu. Pochankie
by nie zastąpił, bo to kobita, i naród szybko by się pokapował. Tamte
z telewizora owszem fachowcy, ale żadne z nich kubka
ciepłej kawy nie postawi.
-
Dzień dobry Panie Kierowniku, co słychać? – Zagaiłem.
-
Dzień dobry
Panie Antku, Guziec przerżnął – odparł Kierownik – kawa z dwóch łyżeczek
jak zwykle?
-
Jak zwykle, ale
ten burmistrz to detalycznie Guział się nazywa – sprostowałem.
- Może być i
Guział, ale i tak przerżnął. O pomyłkie łatwo, bo rozumiesz Pan ten rzeczony
guziec, to przecież na dzielnicy u Guziała zaginął!
-
Panie
Kierowniku, Pan to takie rzezcy pamiętasz. To było tak dawno temu, że Guział
jeszcze za dyplomem biegał. Z pietnaście lat temu z okładem.
-
Szesnaście. Akuratnie co do roku szesnaście. Bo widzisz Pan, Panie Antoni, ktoś
musi pamiętać - odpowiedział Pan Kierownik z miną
Oksfordzkiego lorda - jak kiedyś
wsystkie komputery pieprzną w drebiezgi, to bezcenne wiedze o Warsiawie tylko
z mojego twardego dysku będzie można ściągnąć. Dlatego beretke nosze, żeby
mnie wiedza z globusa nie wyparowała. A wracając do ursynowskiego burmistrza, to on taki
więcej nerwus jest. Spocił się jak Janek Tomaszewski i krzyczał strasznie. Poza
tem Sianowny Panie, on zwiedził więcej partii niż Piotruś Włodarczyk klubów.
Do tego podpadł mnie, bo jako burmistrz z warsiaskiej dzielnicy na saksy do Będzina
jeździ. A jakby Panem Prezydentem Stolycy został, to też by do obcych miast
dymał dorabiać? Troszkie to nie alegancko, ale może właśnie dlatego z Hanką
przerżnął
-
Ale o piczy
włos panie Kierowniku, o piczy włos!
- Ale
z drugiej strony, to z całej puli głosów co byli do wzięcia, to on i jego ferajna załapali
raptem dwajścia procent z małym haczykiem. - Kierownik westchnął i z zadumą pokręcił głową - Ten Prezes Jarosław, co mnie
z niem tylko hodowla kotów łączy, nie ma szczęścia do wyborów. Do tech
warsiaskich to sie nawet wzmocnił bo schował tego swojego ministra lotnictwa,
a całe robote to mu Hofman przez jedno
„f“ uskuteczniał. Bo jest rozumiesz Pan Dustin Hoffman, jest Jerzy Hoffman i
jest Philip Seymour Hoffman, a ten Adam to jest tylko Hofman. No ale polityk
musi sie czemś wyróżniać.
- Przedtem to
prezesowi kto inny położył kampanie, a teraz Hofman. Ma chłop pecha.
- Takie tam
gadanie. Coś mi sie wydaje, że z pana Prezesa Jarosława to jest taki Król Midas, ale nie w te mańkie co trzeba. Czego się
nie dotknie ten pan Jarek to się w.... no, w to... no w nie w złoto w każdym
bądź razie zamienia. Pies to ganiał, to
nie Warsiawa, to politika - Kierownik stawał się coraz bardziej wzburzony, a facjata wyglądała jak po solidnem dniu opalania - szkoda czasu, szkoda nerw. W telewizorze jak sie
dyskusja o wyborach zaczęła, to tylko słoje nawijali. Same przeszczepy, co tu
na sejmowem wikcie, w wiecznej delagacji żyją.
-
Masz Pan racje,
szkoda nerw. A mecz Pan oglądałeś?- Zmieniłem temat żeby kochanego Pana Kierownika diabli nie wzięli, ale kierunek obrałem felerniy.
-
Oglądałem, całe
szczęście, że zaopatrzony w środki kojące byłem! -Grzmiał Kierownik. - Niby za każdem razem jest lipa,
ale kibic zawsze wierzy, i na koniec oszukany jak dziecko na gwiazdkie sie czuje. Jak co roku zamiast wyczekiwanego samochodzika na baterie pod choinką ciepłe skarpety i szalik figurują. Dziecko popłacze, ale dorosły ma inny sposób żebi sie jakoś pocieszyć. - Pan Kierownik potarł mocno czerwony nos.
-
A na otwarciu
tego drapacza chmur na Placu Unii Pan był?- Zrobiłem kolejny odskok.
-
Nie, ale
przejeżdżałem. Narodu było tyle, jakby wszystko za darmo dawali. Okazało się, że
tylko celebrytom dawali i to talon na balon.
Był kto znany?
Był kto znany?
-
Przeważnie
takie co koło znanych stali, siedzieli, albo leżeli. Panie! Babcia nieboszczka
to o takiem towarzystwie mówiła "przed wojną takich nazwisk nie było". - Facjata u Kierownika była już jak u jakiegoś indjańskiego wodza.
-
Wydarzyło się
tak wogóle coś jeszcze ciekawego w
Stolycy? - To była ostatnia próba.
-
Panie, co Pan
tak pytasz jakbyś Pan był na wywczasach w morskiej Krynicy?- Zapytał podirytowany Kierownik.
-
No fatycznie,
to ja akuratnie z grzybobrania wróciłem. Mam dla Pana i jego sianownej małżonki prawdziwki do ususzenia - przymilałem sie jak jaki kundel.
-
Noooo, to lubie. - Kierownik przeciągnął się jak jeden z jego kotów, a z facjaty zaczęła ustępować indjańska czerwień. - A wiesz Pan, Panie Antoś, Michałek
Efir, złote dziecko futbolu do gry wrócił i brameczkie dla Legii strzelił.
W rezerwach, bo w rezerwach, ale zawsze. - Nagle Kierownik przerwał, bo wylukał coś za oknem. - O! Zobacz Pan, przez podwórko ze smutną facjatą mój sąsiad, Władek Czarniecki zapycha. To już Pan się domyślasz, że ta jego Polonia identico jak Guział przerżnęła. On zresztą nawet na referendum się bujnął, bo mu Prezes nowy stadjon przy Konwiktorskiej obiecał. - Kierownik był coraz bardziej zrelaksowany. - Z kiem ursynoski burmistrz bańki przyjął to Pan wiesz, ale z kiem Polonia, to się Pan nawet nie domyślasz. Z Błękintnemi Gąbin! Bo widzisz Pan przed wojną to nie tylko takich nazwisk ale i klubów nie było. Może i byli, ale z niemi towarzystwo ze Stolycy sie nie spotykało, chyba że rezerwy.
Tu Kierownik skończył bo jego smutny sąsiad, Czarniecki Władek do kańciapy się wpasowywał. Po co chłopa drażnić. Niby go szkoda, ale z drugiej strony to dobrze, bo tak to nie będzie o przegranej Legii w Krakowie nawijać. Jakby zaczął to bo byśmy go grzecznie o wynik Polonii w Gąbinie zapytal!
Efir, złote dziecko futbolu do gry wrócił i brameczkie dla Legii strzelił.
W rezerwach, bo w rezerwach, ale zawsze. - Nagle Kierownik przerwał, bo wylukał coś za oknem. - O! Zobacz Pan, przez podwórko ze smutną facjatą mój sąsiad, Władek Czarniecki zapycha. To już Pan się domyślasz, że ta jego Polonia identico jak Guział przerżnęła. On zresztą nawet na referendum się bujnął, bo mu Prezes nowy stadjon przy Konwiktorskiej obiecał. - Kierownik był coraz bardziej zrelaksowany. - Z kiem ursynoski burmistrz bańki przyjął to Pan wiesz, ale z kiem Polonia, to się Pan nawet nie domyślasz. Z Błękintnemi Gąbin! Bo widzisz Pan przed wojną to nie tylko takich nazwisk ale i klubów nie było. Może i byli, ale z niemi towarzystwo ze Stolycy sie nie spotykało, chyba że rezerwy.
Tu Kierownik skończył bo jego smutny sąsiad, Czarniecki Władek do kańciapy się wpasowywał. Po co chłopa drażnić. Niby go szkoda, ale z drugiej strony to dobrze, bo tak to nie będzie o przegranej Legii w Krakowie nawijać. Jakby zaczął to bo byśmy go grzecznie o wynik Polonii w Gąbinie zapytal!
Sianowanie.
zaszłem - po warsiasku forma absolutbnie dopuszczalna
kurtula - no bo jak ma być? Kultura? No przecież mówie właśnie kurtula, jak Pan nie rozumiesz, to idź Pan do lekarza od uszu
detalycznie - szczegółowo zaginięcie guźca - faktycznie Pan Kierownik ma łeb jak sklep. Afrykańska świnia zaginęła w Lesie Kabackim w 1996 roku
globus - głowa
kluby i partie - w istocie Piotr Włodarczyk był lepszy od burmistrza Guziała, bo zmieniał kluby 14 razy, a teraz szykuje się do gry w piętnastym. W samej Legii aż cztery razy (trzy razy pierwsza drużyna i raz oldboje). Piotr Guział był "tylko" w 10 partiach, młodzieżówkach i ruchach politycznych (z reguły w lewicowych)
w drugie mańkie - w drugą stronę
akuratnie - dokładnie
o piczy włos - minimalnie
przeszczepy - dawniejsze słoiki
lipa - coś nie tak jak miało być, albo ściema
figurować - znajdować się
Michał Efir - młody, utalentowany napastnik Legii, który wrócił do gry po długiej kontuzji
identico - taki sam, identyczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz