poniedziałek, 14 października 2013

POLITYKA, CELEBRYCI I SPORT, CZYLI WARSIASKI WEEKEND


   
   Zaszłem z rana do pana Kierownika na warśtat. U niego najskuteczniej można się dowiedzieć, co sie w Warsiawie i na świecie wydarzyło. Z faszonem, biglem i kurtulą mistrzu wszystko wyrecytuje. Swododnie mogłby Kraśke z Durczokiem zastąpić, a i z Lisem też by nie było problemu. Pochankie by nie zastąpił, bo to kobita, i naród szybko by się pokapował. Tamte z telewizora owszem fachowcy,  ale żadne z nich kubka ciepłej kawy nie postawi.

      -     Dzień dobry Panie Kierowniku, co słychać? – Zagaiłem.
-       Dzień dobry Panie Antku, Guziec przerżnął – odparł Kierownik – kawa z dwóch łyżeczek jak zwykle?
-       Jak zwykle, ale ten burmistrz to detalycznie Guział się nazywa – sprostowałem.
-       Może być i Guział, ale i tak przerżnął. O pomyłkie łatwo, bo rozumiesz Pan ten rzeczony guziec, to przecież na dzielnicy u Guziała zaginął!
-       Panie Kierowniku, Pan to takie rzezcy pamiętasz. To było tak dawno temu, że Guział jeszcze za dyplomem biegał. Z pietnaście lat temu z okładem.
-       Szesnaście. Akuratnie co do roku szesnaście. Bo widzisz Pan, Panie Antoni, ktoś musi pamiętać - odpowiedział Pan Kierownik z miną Oksfordzkiego lorda -  jak kiedyś wsystkie komputery pieprzną w drebiezgi, to bezcenne wiedze o Warsiawie tylko z mojego twardego dysku będzie można ściągnąć. Dlatego beretke nosze, żeby mnie wiedza z globusa nie wyparowała. A wracając do ursynowskiego burmistrza, to on taki więcej nerwus jest. Spocił się jak Janek Tomaszewski i krzyczał strasznie. Poza tem Sianowny Panie, on zwiedził więcej partii niż Piotruś Włodarczyk klubów. Do tego podpadł mnie, bo jako burmistrz z warsiaskiej dzielnicy na saksy do Będzina jeździ. A jakby Panem Prezydentem Stolycy został, to też by do obcych miast dymał dorabiać? Troszkie to nie alegancko, ale może właśnie dlatego z Hanką przerżnął
-       Ale o piczy włos panie Kierowniku, o piczy włos!
-       Ale z drugiej strony, to z całej puli głosów co byli do wzięcia, to on i jego ferajna załapali raptem dwajścia procent z małym haczykiem. - Kierownik westchnął i z zadumą pokręcił głową -  Ten Prezes Jarosław, co mnie z niem tylko hodowla kotów łączy, nie ma szczęścia do wyborów. Do tech warsiaskich to sie nawet wzmocnił bo schował tego swojego ministra lotnictwa, a  całe robote to mu Hofman przez jedno „f“ uskuteczniał. Bo jest rozumiesz Pan Dustin Hoffman, jest Jerzy Hoffman i jest Philip Seymour Hoffman, a ten Adam to jest tylko Hofman. No ale polityk musi sie czemś wyróżniać.
-       Przedtem to prezesowi kto inny położył kampanie, a teraz Hofman. Ma chłop pecha.
-       Takie tam gadanie. Coś mi sie wydaje, że z pana Prezesa Jarosława to jest taki Król Midas, ale nie w te mańkie co trzeba. Czego się nie dotknie ten pan Jarek to się w.... no, w to... no w nie w złoto w każdym bądź razie zamienia.  Pies to ganiał, to nie Warsiawa, to politika - Kierownik stawał się coraz bardziej wzburzony, a facjata wyglądała jak po solidnem dniu opalania - szkoda czasu, szkoda nerw. W telewizorze jak sie dyskusja o wyborach zaczęła, to tylko słoje nawijali. Same przeszczepy, co tu na sejmowem wikcie, w wiecznej delagacji żyją.
-       Masz Pan racje, szkoda nerw. A mecz Pan oglądałeś?- Zmieniłem temat żeby kochanego Pana Kierownika diabli nie wzięli, ale kierunek obrałem felerniy.
-       Oglądałem, całe szczęście, że zaopatrzony w środki kojące byłem! -Grzmiał Kierownik. -  Niby za każdem razem jest lipa, ale kibic zawsze wierzy, i na koniec oszukany jak dziecko na gwiazdkie sie czuje. Jak co roku zamiast wyczekiwanego samochodzika na baterie pod choinką ciepłe skarpety i szalik figurują.  Dziecko popłacze, ale dorosły ma inny sposób żebi sie jakoś pocieszyć. - Pan Kierownik potarł mocno czerwony nos.
-       A na otwarciu tego drapacza chmur na Placu Unii Pan był?- Zrobiłem kolejny odskok.
-       Nie, ale przejeżdżałem. Narodu było tyle, jakby wszystko za darmo dawali. Okazało się, że tylko celebrytom dawali i to talon na balon.
     Był kto znany?
-       Przeważnie takie co koło znanych stali, siedzieli, albo leżeli. Panie!  Babcia nieboszczka to o takiem towarzystwie mówiła  "przed wojną takich nazwisk nie było". - Facjata u Kierownika była już jak u jakiegoś indjańskiego wodza.
-       Wydarzyło się tak wogóle coś jeszcze  ciekawego w Stolycy? - To była ostatnia próba.
-       Panie, co Pan tak pytasz jakbyś Pan był na wywczasach w morskiej Krynicy?- Zapytał podirytowany Kierownik.
-       No fatycznie, to ja akuratnie z  grzybobrania wróciłem. Mam dla Pana i jego sianownej małżonki prawdziwki do ususzenia - przymilałem sie jak jaki kundel.
-       Noooo, to lubie. - Kierownik przeciągnął się jak jeden z jego kotów, a z facjaty zaczęła ustępować indjańska czerwień. -  A wiesz Pan, Panie Antoś, Michałek 
     Efir, złote dziecko futbolu do gry wrócił i brameczkie dla Legii strzelił.      
          
   W rezerwach, bo w rezerwach, ale zawsze. - Nagle Kierownik przerwał, bo wylukał coś za oknem. - O! Zobacz Pan, przez podwórko ze smutną facjatą mój sąsiad, Władek Czarniecki zapycha. To już Pan się domyślasz, że ta jego Polonia identico jak Guział przerżnęła. On zresztą nawet na referendum się bujnął, bo mu Prezes nowy stadjon przy Konwiktorskiej obiecał. - Kierownik był coraz bardziej zrelaksowany. -  Z kiem ursynoski burmistrz bańki przyjął to Pan wiesz, ale z kiem Polonia, to się Pan nawet nie domyślasz. Z Błękintnemi Gąbin! Bo widzisz Pan przed wojną to nie tylko takich nazwisk ale i klubów nie było. Może i byli, ale z niemi towarzystwo ze Stolycy sie nie spotykało, chyba że rezerwy.   
       Tu Kierownik skończył bo jego smutny sąsiad, Czarniecki Władek do kańciapy się wpasowywał. Po co chłopa drażnić. Niby go szkoda, ale z drugiej strony to dobrze, bo tak to nie będzie o przegranej  Legii w Krakowie nawijać. Jakby zaczął to bo byśmy go grzecznie o wynik Polonii w Gąbinie zapytal!
Sianowanie.

zaszłem - po warsiasku forma absolutbnie dopuszczalna
kurtula - no bo jak ma być? Kultura? No przecież mówie właśnie kurtula, jak Pan nie rozumiesz, to idź Pan do lekarza od uszu 
detalycznie - szczegółowo 
zaginięcie guźca - faktycznie Pan Kierownik ma łeb jak sklep. Afrykańska świnia zaginęła w Lesie Kabackim w 1996 roku 
globus - głowa 
kluby i partie - w istocie Piotr Włodarczyk był lepszy od burmistrza Guziała, bo zmieniał kluby 14 razy, a teraz szykuje się do gry w piętnastym. W samej Legii aż cztery razy (trzy razy pierwsza drużyna i raz oldboje). Piotr Guział był "tylko" w 10 partiach, młodzieżówkach i ruchach politycznych (z reguły w lewicowych)
w drugie mańkie - w drugą stronę
akuratnie - dokładnie  
o piczy włos - minimalnie 
przeszczepy - dawniejsze słoiki 
lipa - coś nie tak jak miało być, albo ściema
figurować - znajdować się
Michał Efir - młody, utalentowany napastnik Legii, który wrócił do gry po długiej kontuzji 
identico - taki sam, identyczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz