niedziela, 20 października 2013

MISTRZ ZOSTAŁ W PRALNI


  Kiedy zaczyna sie mecz? Jak kto powie, że zaczyna się dopiero wtedy jak gwizdnie czarny, to znaczy że jest kiep. Nawet Janusze i Andrzeje wiedzą, że znacznie wcześniej, bo mecz to nie kino.


  Trzeba być kompletem cieciem umysłowem, żeby myśleć, że widowisko zaczyna się równo z pierwszym kopnięciem. Mądrala co zna to tylko z telewizora dorzuci, że jak grają hymny. Co za trąba jerychońska, znaczy się po dzisiejszemu pała! Prawdziwy kibic zaczyna mecz wiele godzin wcześniej. 
   Niektórzy jak piłkarze spać przed grą nie mogą i dlatego nocne wpisy na strony internetowe uskuteczniają. Inni farta szukają. To też jak piłkarze. Grajkowie mają swoje przesądy i mają swoje rytuały. Każden jeden szczegół jest ważny, nawet kto gdzie siedzi w autokarze i który szofer za fajerą siedzi. W środku nie może też być żadnego obcego, a już najgorzej jak im sie jakaś facetka wpasuje.

   Z kobitkami to już w Legii nie masz problemu, bo pewnego razu Pan Prezes wpakował chłopakom do autokaru rudą facetkie i powiedział „to jest Pani Marta, nowy kierownik drużyny“. Podobnież zdębieli, i nawet sam Lucjan Brychczy prawie palpitacji pikawy dostał, ale jak tym autokarem dojechali do końca sezonu to sie okazało, że mistrzami są. Ale cała reszta, czy się golić czy nie, gdzie się przeżegnać, i w jakiej kolejności kopnąć w słupki, to już bez zmian. 

    Ja sie z tego nie śmieje, bo kibice też zabobonne są jak jasna cholera. Mieliśmy takiego lebiegie w klasie, który raz z ciekawości poszedł na mecz i tak już zostało. Nikt nie wie czy mu sie podobało czy nie, ale farta swoją obecnością na meczu przyniósł więc nie miał wyboru. Musiał chodzić, czy mu się to podobało czy nie. Czy byliśmy wtedy mistrzem? Nie i nikt nie wie dlaczego.

Jedni mówią, że to Buncol opchnął tytuł Górnikowi, ale ja wiem, że jeden kolo do dzisiaj przeżywa, że nie starczyło punktów właśnie przez niego. Miał on swoją fartowną kurtkę. Co w niej przyszedł na mecz to Legia była do przodu. Ale raz w nią sie nie ubrał i była kicha. Nie ubrał jej bo ta kurtka wsiąkła jak kamfora. Okazało sie że zgredka na Wielkanoc oddała łachy do zakładów pralniczych Alba  i mistrza szlag trafił.

  W ostatnią niedzielę fart nie grał żadnej roli. Legia go wcale nie miała i powiozła lebiegi z Gliwic 4:1. Gdyby chłopaki mieli farta to by ich powieźli dwucyfrówką. Nie mieli ale i tak był pogrom, 
a szczęście przyda się na inną okoliczność. 

Janusze i Andrzeje - kibice masowi, festyniarze słabo znający się na futbolu. Najczęściej chodzą na reprezentację i co ważniejsze mecze klubowe. Najdorodniejsze okazy noszą wąsy 
Pani Marta - od zimy kierownikiem drużyny Legii jest Marta Ostrowska, jedyny kierownik drużyny - kobieta w klubowym futbolu w Europie, a trzecia kobieta zasiadająca na ławce rezerwowych. Przed nią były tylko kierowniczka reprezentacji Hiszpanii, oraz lekarka klubowa Chelsea Londyn 
lebiega - gamoń 
Buncol opchnął tytuł Górnikowi - w sezonie 1985/86 Legia przegrała w Zabrzu 0:3. Między innymi tych punktów zabrakło do mistrzostwa. Po meczu w szatni była bijatyka, a kibice do dziś spekulują co było w pudełku na buty, które pomocnik Legii Andrzej Buncol dostał od napastnika Górnika Jana Urbana.   
zakłady pralnicze Alba - od lat pięćdziesiątych największa sieć pralnicza w Warszawie. Parę lat temu firma upadła.

3 komentarze: