Tak jak wczoraj zaznaczyłem, po tem przykrem incydencie co przy Łazienkowskiej z hodowcami cytrusów nastąpił funduje Sianownej Publice chwileczkie wspomnień, która jak zdrowowtny balsam wpłynie na wasze skołatane nerwi. Jak ktoś lecytnki nie trąbi i pamięć ma felerną, to zaznaczam, że o meczu z Lechem było. Sen o Warsiawie odśpiewany, stadjon pełen, zaczinamy!
Tradycje lubie i dlatego jak sędzia na
czarno jest ubrany, to większą powagie i fachowość w niem upatruje. Ten
prawilnie był wystrojony i jak mylycjantka Lodzia z gracjom zadął w
gwizdek. Zaczęło sie! Trudno z nerw wysiedzieć, więc stadjon więcej stał
niż siedział, a młodzież z Żylety skakała. Morowo było, choć Poznaniaki
też sie naszym odgryzali. Kucharczik blisko był, ale z bańki do pustaka
skrewił.
Wreszcie przerwa na papieroska. Było o czem rozmawiać. Oczywiście naród do
chóralnych skłonności poznaniaków nawiązywał i słowo kartofel na różne sposoby
odmieniał, ale ja inszy temat podniosłem. Mojem zdaniem one, te z Poznania
jakiś problem kosmiczny z naszom kochaną Warsiawą posiadają. Ani żeśmy im
stolycy nie zaiwanili, bo tę do nasz z Krakowa przeflancowali, ani też
stonki im na kartofle nie zrzucaliśmy. Przyrodniczą jakąś niechęć do nasz mają
i tyle. Jak lubią to mają. Krzyżik im na drogie. Ale zanim w drogie te
Poznaniaki ruszyli musiała sie odbyć
druga połowa meczu.
Nie powiem, po przerwie na papieroska to ten
Lech jaby żiwszy był. Może one po sportowemu z filtrem palili? Naszem
jakby płuca przytkało, ale jak już odetkało to siedli na nich fest. Dwa razy
gola naród widział, ale czarny go nie odgwizdał. Oj nasłuchał sie Pan Sędzia.
Wreszcie przyszła 84 minuta i lewą stroną wypuścił się Kosecki. On zasadniczo
Kuba ma na imię, ale ojca z facjaty i wzrostu mizernego przypomina, więc
go Romek funfle wołają. Ojciec to zawsze taki w sobie był, a Kuba to nie dość,
że mikrus, to jeszcze mizerota, więc jak dzieciak wygląda. Ma za to charakter w
nogach i uciekł tem w niebieskich łachach, a detalycznie niejakiemu
Możdżeniowi. Ten ruszył za niem i.... wyciął go równo z ziemią w polu
karnym.
„Bandito poznański zabierz łapi od dzieciaka!“ Krzyknął sąsiad. W błędzie był
bo faktycznie ten chłopaczyna co Romka wyciął, to o rok od niego młodszy i w
dodatku we Warsiawie a nie w Poznaniu urodzony. Grał sobie ten Mateuszek
Możdżeń jak Pan Bóg przykazał pod domem w Ursusie i miał sie do Legii
przenosić, aż pewnego dnia wzięli go na bajer sprzedawcy kuchenek i lodówek.
Tak namotali, że dziecko szesnastoletnie w pobliże więźnia wronieckiego wywieźli
i tam w niesprzyjających okolycznościach natury w gałę grać uczyli. No, nauczyli fest, ale on i tak bohaterem
negatywowym w Warsiawie został. Na oczach rodziny i koleszków z Ursusa
Kosę unieszkodliwił, a Pan Sędzia karnego podyktował i jeszcze w gratisie kiera
mu pokazał. Ten już wiedział że nie zobaczy świętego obrazka, więc zanim sędzia
się dobrze tą czerwoną kartką zamachnął, to on ze spuszczoną do kolan łepetyną
do szatni dreptał.
Wtedy
zaczął się prawdziwy dramat, bo chłopacy z Legii pietra dostali. Żaden nie
chciał tego karnego strzelać. Gruzin pierwszy nawiał, inne też zrobili śtuczny
tłok, że niby chcą, ale tak niekoniecznie natychmiast. Możie jutro, albo w
przyszłem kwartale, zupełnie jakby usługi w adeemie prowadzili, albo podwyżkie
obiecywali. Rumiany więc w te pędy ruszył bo on fachowiec. Dwa razy chłopak
swoją celną jedenastką Puchar Polski Legi załatwiał, ale zawsze strzelał jako
jeden z pińciu a nie solo. Jak to Miro Radović zobaczył, to też do gały
zaczął się zabierać. Wtedy Vrdoljak przypomniał sobie, że jest kapitanem a
zapomniał, że mu nogi pare minut wcześniej o mało nie urwali. Wziął
futbolówkie, ustawił i kropnął fest. Gooooooool !!!!
Radości kupa, a Vrdoljak swoje zrobił i pokuśtykał na chorobowe. Kozak z niego, bo gira bolała a on i tak piłkie w bramce zasadził. W jego miejsce wszedł Furman. Naród z miejsca jego koligacje z trenerem Lecha zauważył; „Furman strzel batem, to nasz Rumak do mistrzostwa pociągnie“. Tak krzyczał wąsaty gość w kaszkiecie, co sam jak dryndziarz wyglądał. Faktycznie coś w tym jest, bo on cierpiarz jest z Żytniej ulicy.
Do końca to sie już nic nie zmieniło, Legia
wygrała 1:0 i jest prawie mistrzem, a Lech nie Żywiec i słówko
"prawie" różnicy mu nie robi. W tydzień później Legia remis w Łodzi
miała, a Leszek wyłożył sie na Podbeskidziu jak na skórce od banana. Legia
mistrzem została więc przypominijcie to sobie rodacy jak wasz jeszcze handra po
kopaninie z Cyprusami trzyma.
Na
niedziele odpoczynek sobie robie. Trza trochę życia towarzyskiego wieczorową
porą zarzyć. Wrócę w poniedziałek, a wy przez ten czas stare wpisy poczytajcie.
Pierwszy jest o problemie z farbowanemi Warsiawiakami, trzi następne o
tem, że Rudi i jego minister Cyferblat nam obwodnice obiecali, a piąty o tem,
że Warsiawiaki ludzie światowe i byle czego nie jedzą, a piją przeważnie to co dobre.
Szaconeczek Sianownemu Państwu. Kto za Legią ten przed telewizor, a kto za Polonią ten na Konwiktorską zaiwania. Jednemu Wisła Kraków, a
drugiemu Mazur Gostynin. „Taki lajf," jak mówi kioskarz. No tak mówi troszkie nie po
naszemu, bo skubaniec od tych gazetek i pisemek jest w językach uczony.
Czółko!
felerny - wadliwy
bańka - głowa
zaiwaniać, zaiwanić – zasuwać, zasunąć
przeflancować - przenieść
naród – ludzie
czarny – sędzia
facjata – twarz
funfle – kumple
mikrus – mały
wzięć na bajer – przekonać
gała - piłka
mieć pietra – bać się
adeem – ADM, Adminstracja Domów Mieszkalnych
fest – w porządku, wystarczający
gira – noga
dryndziarz – dorożkarz
cierpiarz - taksówkarz
Wyborne!
OdpowiedzUsuńJak wyborne, to konsumuj Pan! Zdrowia, szczęścia życzę i apetytu jak ta lala, żebyś Pan czytelnikiem pozostał. Szaconeczek!
OdpowiedzUsuń... i nie bądź Pan chitrus Panie Adamie, daj też innem warsiawiakom próbować! Zapodaj Pan linki znajomem, bo z seriali o stolycy, to już sie tylko Matysiakowie zostali. Jak to wspólnie poczytacie, to będzie można gadkie towarzyską założyć, chiba, że Sianowne Państwo już taką mają na stałe podług serialu "Miłość na bogato". :)
OdpowiedzUsuń